Termalica - Bruk-Bet Nieciecza KS

Aktualnosci

Daleko od hurraoptymizmu

   Odslon: 2371      Dodano: rp      Zródło: inf. własna

Rozmowa z Piotrem Madryszem, trenerem Termaliki Bruk-Betu Nieciecza 

7 meczów, 19 punktów i 19 strzelonych bramek – z takimi statystykami start Termaliki Bruk-Betu Nieciecza w tym sezonie można ocenić tylko jako bardzo dobry.                                                                                         Trudno nie być zadowolonym. Mamy nie tylko największą liczbę punktów, ale też goli. Drugi zespół traci do nas sześć punktów. Takiego początku nikt się nie spodziewał. Przeszedł nasze oczekiwania.

Mówiąc o starcie „Słoników” cisną się słowa atomowy start.                                                                              Pewnie można byłoby ich użyć, ale daleko mi do hurraoptymizmu. Nie jesteśmy nawet w połowie sezonu. Gdy on się zakończy to będzie czas na kompleksowe podsumowanie naszych zmagań.

Co Pana zdaniem jest największą siłą Termaliki Bruk-Betu Nieciecza?                                                          Kolektyw. Mamy piłkarzy, którzy dobrze czują się ze sobą. Na boisku nie są egoistami. Naprawiają błędy kolegów. Dzięki temu stworzył się taki wynik. Należy też wspomnieć, że drużyna bardzo dobrze prezentuje się pod względem fizycznym. Wiosną było podobnie.

Po tak dobrym starcie, można spodziewać się, że w kolejnych meczach poprzeczka dla „Słoników” będzie jeszcze wyżej zawieszona.                                                                                                                                        Jeżeli zajmuje się pierwsze miejsce w tabeli, to każdy mecz jest bardzo trudny. Bez względu na klasę rozgrywkową, obowiązuje niepisane prawo bij lidera. Nam nie gra się łatwo, ale chłopcy są zdyscyplinowani taktycznie. Konsekwnetnie  realizują to co nakreślimy sobie w szatni. To przynosi efekty.

Który z siedmiu dotychczasowych meczów był najtrudniejszy dla Termaliki Bruk-Betu?                                  Myślę, że sobotnie spotkanie z Arką Gdynia można traktować w takich kategoriach. Wynik cały czas był sprawą otwartą. Bardzo dobrą zmianę dał w nim Adrian Paluchowski. Najpierw jak rasowy snajper wyczekał na błąd przeciwnika, a potem zaliczył asystę. Stało się to gdy znajdował się w sytuacji sam na sam. Mógł strzelać, ale wystawił piłkę, niczym na tacy, koledze z zespołu.  

(rp)








Wszelkie prawa zastrzeżone, copyrights © 2012