Piłkarze Termaliki Bruk-Betu wygrali dzisiaj w Jaworznie z GKSem Tychy 3:0. Poniżej prezentujemy, co po tym spotkaniu powiedzieli szkoleniowcy obu drużyn.

Piotr Mandrysz (GKS Tychy): Gratuluję zespołowi z Niecieczy zasłużonej wygranej. Pierwsza połowa nerwowa w wykonaniu obu drużyn, jednak pierwsi te nerwy opanowali piłkarze Termalici wykorzystując naszą niefrasobliwość przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy. Bramka do szatni z pewnością podcięła nam skrzydła. Po przerwie próbowaliśmy odwrócić losy spotkania, ale zaraz na początku dostaliśmy drugiego gola i to zupełnie rozbiło moich piłkarzy. Kolejne minuty meczu to już było brutalne zderzenie z pierwszoligową rzeczywistością, bo wówczas grał już tylko jeden zespół. Oprócz sytuacji Krzysia Bizackiego, który trafił w słupek, nie mieliśmy argumentów. Goście byli dojrzalszą drużyną, a po strzeleniu drugiej bramki robili co chcieli, bo to ciśnienie z nich zeszło. Myślę, że musimy z tej lekcji wyciągnąć odpowiednie wnioski. To co jeszcze przechodziło w drugiej lidze przy stratach piłek, w pierwszej, z doświadczonym zespołem, już nie przejdzie. Patrząc na ławkę rezerwowych niecieczan mogę tylko pozazdrościć trenerowi - nazwiska typu Pawlusiński, Rybski mówią same za siebie.

Kazimierz Moskal (Termalica Bruk-Bet Nieciecza): Cieszymy się ze zwycięstwa na wyjeździe, ale trzeba zaznaczyć, że mimo wysokiego wyniku, nie przyszło ono łatwo. Szczególnie w pierwszej połowie nie mogłem być zadowolony z naszej gry, jednak na szczęście udało nam się strzelić bramkę. Tuż po przerwie zdobyliśmy drugą, i moi zawodnicy nabrali większej pewności w grze. Ostatni gol był konsekwencja tego, że GKS nie miał już nic do stracenia. Stworzyliśmy sobie kilka sytuacji, z których jedną udało się wykorzystać i ustalić wynik spotkania. Drużynie gospodarzy i trenerowi życzę wygranych w kolejnych meczach.